BIOREAKTORY
Antropocentryczna epoka zawsze nasycona jest symbolami dominacji. Coś nad czymś góruje, narzuca strukturę, prawa i organizację. Coś myśli, że nadaje porządek. Coś tworzy prawa i hierarchię, własne rytuały i ścieżki awansów. Jakaś struktura zarządza się przez królową, przedstawicieli lub uzurpatorów. Tworzy byty i je unicestwia.
Czas wirusa nakazuje zobaczyć uniwersalizm natury. Przez sztukę patrzymy na kierunek lub bez-kierunek narzucania woli, a może po prostu współzależności. Rewidując znaczenie prac AKA Elvin Flamingo, jego bioreaktor mrówek i prace z okresu szpitalnej terapii dokładam reaktor szpitala klinicznego. Mieszają się tu znaczenia i rola aktorów, kierunek dominacji. Elvin tworzący swoje kolonie mrówek, Elvin poddany działaniu lekarzy i wreszcie ci lekarze w swoim królestwie strąceni z panteonu przez wirus. Przewrotne i znamienne, kiedy w swoim zadufaniu zapomnieliśmy, że nie dominujemy, że mechanizm regulacji nie jest nam poddany. Zaledwie kilka tysięcy lat temu ktoś wymyślił najbardziej klasyczną i nośną ideę fikcji: „idźcie i czyńcie sobie ziemię poddaną”. Czy będzie w nią dalej brnął?
A przecież jutro nastąpi. Czy wyciągniemy wnioski? Czy zrewidujemy tę antropocentryczną brednię? Czy pustelnicy na szczytach swoich wierz zobaczą jak są one śmieszne i kruche? Czy znajdziemy miejsce równoważne, czy pogrążymy się w krwawym karnawale śmierci? Nie mam pojęcia, ale myśleć trzeba już dziś.
Zdjęcia: Dominik Kulaszewicz