wróć wróć

Szczegóły wydarzenia

SEN - tryptyk 

CZĘŚĆ PIERWSZA

ZDROWIE

Większość ludzi umiera w łóżku, no bynajmniej w czasie pokoju. We śnie, w szpitalach, domach opieki, hospicjach. Medycyna stoi na stanowisku, że ruch to zdrowie, że im szybciej wstaniemy po chorobie, tym lepiej. To myślenie jest też obecne w opinii potocznej. „Choroba położyła go do łóżka i już nie wstał”; „dopóki chodził to jeszcze jakoś było, jak się położył to umarł”; „obłożnie chory” – czyli bliski śmierci. „Zależał się”, „odleżyny”; „przykurcze” – bardzo to wszystko depresyjne. Leżenie w łóżku w chorobie, jest więc narastaniem zagrożenia – zagrożenia śmiercią. Śmiercią czasami nieuchronną, wpisaną w proces. 

Taka śmierć może być nie tylko naturalna. Czasami zadana z rozmysłem, rozłożona na etapy dla spotęgowania cierpienia i bólu. Nie tego, który cierpi, choć też; głównie tych, którzy patrzą. To taki marketing cierpienia, ostrzeżenie, upomnienie, sianie strachu. Czasami zadana jest z nieudolności. Wytłumaczona marginesem błędu wpisanego w rozwój medycyny, czasami jest przyczyną dumy. Tak jak przeszczep serca. Pamiętamy kiedy się udał, nie pamiętamy tych poprzedzających – śmierci. Więc śmierć na ołtarzu nauki, polityki, rozwoju. Śmierć w łóżku. 

Jak to pogodzić z wizerunkiem naszych babć, matek stojących nad nami od kołyski i mówiących: „wyśpij się, to będziesz zdrowy”; „połóż się do łóżka, jak wstaniesz, to będzie lepiej”, czy magicznym „SEN TO ZDROWIE”. Skąd to kłamstwo, skąd ta kalka? Czy nasze matki zaklinając chorobę i sen, próbowały odrzucić możliwość śmierci? W łóżku, w chorobie. Kolejna porażka religii, brak logiki, brak definicji. Wierzący nie potrafili zadeklarować, stworzyć i ugruntować radości z odejścia do boga. Dlatego śmierć jest straszna, niechciana, okrutna gdy „zbyt wczesna”, trudna do wytłumaczenia. Ten lęk spowodował to, że pogrzeby są smutne, pieśni zawodzące i płaczliwe, kolory czarne, żałobne. 

Czy dlatego nasze matki bały się, że odejdziemy? Kim dla nich był bóg, jeśli nie chciały nas jemu oddać? A jednak prowadziły nas do chrztu, do komunii. 

SEN TO ZDROWIE

Takie kolejne kłamstwo, które mówi się dzieciom, zanim zrozumieją, że świat jest inny opuszczając dom.

 

 

 

CZĘŚĆ DRUGA

NIEWINNOŚĆ

Ciekawa jest istota snu. Będąc dzieckiem dowiadujemy się, że sen jest marzeniem. Możemy sobie wyśnić, że jesteśmy kimś innym, wielkim, bogatym, sławnym. Możemy przeżyć przygodę, polecieć w kosmos, wygrać wyścigi, wojnę czy zdobyć kobietę. Kulturowo zawsze mówiono o „marzeniach sennych”. Dziwne, że semantycznie i frazeologicznie różną się one od „halucynacji”. Frazeologicznie MARZENIA konotują się  jakoś pozytywnie, HALUCYNACJE zdecydowanie nie. Sny to nie tylko marzenia, sny mogą wystąpić w innych związkach. „Sny prorocze”, „sny o potędze”, „sny erotyczne”… Starożytni, choć nie tylko, przywiązywali do tego wielką wagę, tłumaczyli, interpretowali, szukali znaczeń. Później psychologia szukała w snach projekcji podświadomości, id. To znaczyłoby dla każdego dziecka, że sny są ważne, definiują osobowość, należy się w nie wsłuchiwać.

I tu katastrofa. Jako dziecko dowiedziałem się, że nie. To rozczarowanie przychodzi przed Pierwszą Komunią. Należy iść do spowiedzi. I tam wśród grzechów znajdziemy, złe zachowanie, złe słowa, złe uczynki, zaniechania, kłamstwa itd.; ale nie ma tam „złych snów”. Ze snu nie trzeba się spowiadać.  To wyłączenie nie jest przypadkowe. Należało  zadeklarować NIEWINNOŚĆ SNÓW. Sprawić aby zostały wyłączone z jedności ciała i ducha-duszy człowieka. Inaczej zawaliłby się cały system wiary, jej kodeks moralny, system winy i odkupienia. Jak bowiem wyspowiadać się ze snu; jeśli w nim mordujemy, kłamiemy lub cudzołożymy. Wyspowiadać się można, ale jak zadeklarować poprawę, żal, wyrzec się zła takiego snu. Czyli, można było zbudować świat snów i rozłożyć go wewnątrz systemów wiar, ale to za trudne, prościej uznać, że sen nie istnieje. Nie ma znaczenia, nie wpływa na nas i nasze życie. Nawet jeśli, jak chcą psychiatrzy, jest jakąś projekcją. Nawet jeśli zadeklarujemy ateizm, to ta kalka kulturowa jest już tak głęboka, że nie możemy od niej odejść, nie możemy myśleć inaczej. Przecież nie przeprosimy sąsiada za to, że zabiliśmy go we śnie.

Czy jednak? Czy podskórnie nie czujemy, że inaczej powitamy sąsiada, gdy w nocy we śnie pomógł nam w opresji? Czy nie podejdziemy bardziej ochoczo do pracy, gdy przyśniło się nam, że nas wynagrodzono? Czy nie popatrzymy inaczej na kobietę, gdy przyśniła się nam jako partnerka?

To taki Facebook. Masz wrażenie uczestnictwa, ale przecież cię tam nie ma. Nie byłeś na przyjęciu, nie pomogłeś koledze w chorobie, choć czujesz jakby to się stało. 

Czy to jest niewinne?

 

 

 

CZĘŚĆ TRZECIA

WIARA

Pierwsza brzoza. Skoro brzoza urosła z nasion, to kto stworzył pierwsze nasiono? No wiadomo – Bóg. Skoro żaba jest ze skrzeku, to kto stworzył pierwszy skrzek? Też wiadomo – Bóg. I tak dalej. Brzmi znajomo. Święty Tomasz. 

Wszyscy, którzy wierzą w boga mają niezmiennie dużo argumentów świadczących o tym, że on jest. Można by zapytać po co im to? Skoro wierzą… Ale to wytrych, bo te argumenty są potrzebne dla tych, których trzeba przekonać, przecież… 

Tak sobie myślałem, jak ateista może zapytać wierzącego o wiarę. Od razu spotka się z argumentem, że wiara jest łaską, i że on tego nie pojmie, aż jej nie doświadczy. No to problem.

I tu znowu pomyślałem o śnie, „małej śmierci”. Dziwnym stanie, kiedy przez kilka godzin nas nie ma. Nie ma. Nie wiemy co się dzieje wokół nas, co się dzieje z nami, co my robimy i co robią nam. Nawet narkoza – „sztuczny sen” nie budzi jakiegoś większego niepokoju. Znamy mnóstwo ludzi, którzy się obudzili. My też od dziecka codziennie kładąc się spać przywykliśmy do tego, że wstajemy rano. Można by rzec „to naturalne”. Jednak nie, ponieważ każdy z nas kiedyś położy się spać, żeby nie wstać. I nikt nie wie kiedy. Jednak idziemy spać – spokojnie, z nadzieją. Spokojnie i z nadzieją trudno jest natomiast umrzeć.

Wiarę ma więc ten, kto położy się wiedząc, że umrze i położy się z wiarą, że obudzi się „tam” - spokojnie. Ilu takich jest?

Jeśli więc jesteś ateistą zapytaj o to wierzących, bo przez ten przykład można zrozumieć prawdziwą siłę wiary.

Lub jej brak.

 

 

 

wernisaż: 10 listopada 2017, WL4 

Zdjęcia: Jarosław Bartołowicz

Zapisz się - newsletter